środa, 1 października 2008

Where you gonna sleep tonight...?

Z nowości, to wyjazd się udał. Skróty i szczegóły zachowam dla siebie.

Tak poza tym, to co, powrót na uczelnię... Tak z innej beczki, fajny kawałek wysłuchałam ostatnio, właśnie jakoś jak w trasie byliśmy, Amy Macdonald - This is the life, polecam. Fajny, nie to, że będziecie to tego sie zachlewać z radości i wytańczycie wszystkie parkiety u siebie w mieście, ale hmm, no zapić się można, ale na smutno. Tfu, jak zaczynałam pisać, to mówiłam sobie, tylko nie na smutno, więc zmiana banana. No, ale piosenka ładna, można przy niej pomyśleć ;). Byle nie za dużo, bo jak już kiedyś pisałam, albo i nie, myślenie szkodzi, szczególnie nam kobietom i szczególnie w nadmiarze...

I właściwie to nic szczególnego się nie stało, choć się stało, ale jakoś nie idzie mi aż takie wywnętrznianie się z aż tak osobistych problemów na blogu. Bo to coś takie nie halo jest i mi nie gra... Wywnętrznie sie przed lustrem i poszukam dna w butelce.. I co? Cholera miało być bez smutów. I chuj.

Za dużo bluźnię ostatnio. Jak szewc... Ma ktoś buty do naprawy.. ?