poniedziałek, 16 marca 2009

Dystans i ciastka...

Kolor lekko sraczkowaty, ale myślę, że da sie znieść ;).

Ostatnio powiedziałam, że napiszę o moich znajomych, tych najbliższych - 6 WSPANIAŁYCH książkę i napiszę wszystko, co myślę ;), byłoby kino. A jakbym tak napisała książkę o wszystkich ludziach których spotkałam na swojej drodze i warci byliby umieszczenia w niej choć paru zdań o nich, ze względów wszelakich, to dopiero z pewnością byłoby kino. Część urwałaby mi głowę przy samym tyłku, a z kręgosłupa zrobiłaby rollercoaster i nie byłoby już tak różowo.

A dlaczego tak jest?
Dlaczego szczerośc boli? Ludzie są, jacy są, postępują tak a nie inaczej, a może nie tyle tego żałują, czy się wstydzą, ale gdyby np. właśnie miałby to ktoś opisać i puścic na większą skalę, to byłby koniec świata i jakieś niecne próby pozorumienia wsparte mocną walutą. Hipokryzja. To jest jedna z chorob naszej cywilizacji. Ludzie nie potrafią być szczerzy przed samym soba, a co dopiero przed kimś innym. I to jest najgorsze, bo z takiego oszukiwania nic dobrzego nie przychodzi i prędzej czy później mamy czkawkę i odbija nam się kłamstwami i obłudą.. Dusza krzyczy "everybody get out",a gorzej, gdy to ona sama się zatraci i "wyjdzie". Wtedy zatracamy się całkowicie.. Ale jakby nie patrzeć mamy to na własne życzenie, bo po prostu wypadałoby myśleć co się robi i jak. Oczywistym jest, że są ludzie którzy żyją tak w pełni świadomie i myślenie mają na niezłym poziomie i nawet niekiedy wiedzą, że czynią źle, ale jest to gdzieś poniżej w jakiejś tam hierarchii ich planu życiowego. Bo każdy ma taki plan, albo chciałby mieć, ale póki co jest to co najwyżej bazgranina na milionie pororzucanych karteczek i płonne marzenie sklecenia tego kiedyś w całość. Jednak podobno chęci się liczą. Podobno...

A skoro już mowa o szczerości wobec samego siebie, czy wobec innych, dlaczego ludzie nie potrafią ze sobą rozmawiać? Czy to jest aż tak trudne, żeby powiedzieć co się myśli? Ok, ja wiem, są momenty, że nic gorszego nie może nas spotkać niz konieczność wyjawienia prawdy, jak np. przyznanie się Mamie, że ten zapach w pokoju, to wcale nie jest problem z zawilgoceniem pomieszczenia wynikający z niedociepleniem stropu piwnicy, czy ściany szcztowej, ale gnijącymi już od miesiąca niezjadanymi kanapkami szkolnymi leżącymi za kaloryferem lub pod dywanem w kącie ;) .. Zdarza się nawet najlepszym ;). Ale nie do samych gnijących kanapek sprowadza się życie, czyż nie tak? Ile razy padło z Twoich ust ostatnio stwierdzenie, że kogoś kochasz, że ktoś jest dla Ciebie ważny, że przeszkadza Ci stos gazet w łazience, że irytuje Cię kolejna kurtka na uginającym się już wieszaku (jakby garderoby nie było), że nie lubisz zimnej herbaty, że żółty to nie jest Twój ulubiony kolor i masz już dość kurczaczkowatych bluzek, że ktoś Ci na prawdę pomógł, że komuś dziękujesz, że odczuwasz wdzięczność? Jak często mówisz, co myślisz? No właśnie pewno nie często.. Jeśli wcale tak nie jest, to tylko pogratulować, choć podobno nie wolno popadać ze skrajności w skrajnośc, także uwaga ;). Ludzie w większości przypadków nie umieją ze sobą rozmawiać, stąd wiele konfliktów, nieporozumień, sprzeczek, niedopowiedzeń i niejasnych sytuacji. Warto czasem ujawnić swoje myśli. Na prawdę! I nie mów mi teraz "gówno prawda". Bo to prawda, nie zawsze łatwa do akceptacji czy znalezienia pozytywnych stron, ale prawda.

Piję właśnie kawę i zastanawiam się co będzie jutro. Tfu, dziś. Kawa jest słodka i chłodna, czyli co? Pogoda będzie taka sobie, ale chociaż będzie miło ;) ? To się okaże.. Mam nadzieję, chodź o nadziei mówią różne bzdury, zielone pleśniowe sukienki, matkowanie głupcom i takie tam podobne ;). Ale nie o to tak na prawdę chodzi. Chodzi o to co jest w środku, o to co jest najważniejsze, ważne i mniej ważne. O to, z czego składa się życie.

A jeśli nie wiadomo o co chodzi... to niekiedy chodzi o dystans. Ostatnio to odkryłam i zatrważająco często jest to prawda. Bo dystans wbrew pozorom to coś bardzo ważnego w życiu człowieka, coś, co kryje się pod rzędem siedmiu literek. Dystans do samego siebie, bo miło czasem się pośmiać z cudzyh żartów nas samych. Dystans do uczuć (miłości, pożądania), związków, bo warto na niektóre z nich spojrzec z dystansem, aby nabrały sensu, zyskały na wartości, czy też czegoś nas nauczyły. Dystans do świata zewnetrznego, tego co nas otacza, abyśmy byli mniej naiwni, mniej podatni na to, na co nie powinniśmy, abyśmy trwali w tej dżungli jak najdłużej niczym jedne z tych silnych zwierząt. I dystans do ludzi, żeby tyłek nas za często nie bolał od jednego z kolejnych kopniaków życiowych, zawdzięczanego naiwności, braku tolerancji, lojalności, wierności, czujności, nadmiernemu podporządkowaniu się emocjom, tudzież nieodczuwaniu ich wcale. Bo przecież warto być kimś, kto ma swój sens życia, swój cel, swoje priorytety, swoją hierarchię wartości, swoje zasady. Warto. Ludzi takich z biegiem czasu jest coraz mniej, bo wszystko staje na głowie, gdy w grę wchodzi władza, seks, czy pieniądze lub inne rzeczy, które tak łatwo (niekiedy na niektórych za łatwo..) wywierają wpływ.

Bo trzeba być sobą. Bez względu na wszystko i trzeba być szczerym wobec samego siebie, reszta się jakoś ułoży i jeszcze z tego co złe będziemy sie śmiali pijąc goraca kawę w ciepły wieczór. I jedząc ciastko. Duże ciastko ;) ...